Sesja narzeczeńska nad Morzem Bałtyckim? Wchodzę w to! A skoro powiedziałem „A”, zacząłem się zastanawiać jak zorganizować całe przedsięwzięcie, aby pracowało się nam najlepiej i w jak najbardziej komfortowych warunkach. W planach mieliśmy końcówkę września i martwiłem się o temperaturę, co – jak się później okazało – było głupotą. Pogoda była idealna, nie pamiętam tak ciepłego września.
Myśląc o sesji narzeczeńskiej nad morzem wyobrażałem sobie wysoko spiętrzone fale i słońce cudownie zachodzące nad horyzontem. Nie zawiodło nas światło. Trafiliśmy na cudowny zachód słońca. A fale? Zupełna flauta. Wylosowaliśmy zupełnie bezwietrzny dzień, miało to swoje plusy, ale fal nie było.
I tak przez nieco ponad półtorej godziny spacerowaliśmy po plaży Wyspy Sobieszowskiej. Dlaczego nie Orłowo, Brzeźno albo Jelitkowo? Ze względu na wypoczywających turystów na tych plażach. Wybrałem piękne miejsce, ale trudniej dostępne i był to strzał w dziesiątkę. Byliśmy tam praktycznie sami.